Tytuł linku niewidoczny gołym okiem

4 września, 2018

Archiwum

To była wielka gratka dla melomanów

W niedzielny wieczór w Sali Koncertowej Centrum Kulturalno-Kongresowego Jordanki odbył się finałowy koncert 22. Międzynarodowego Festiwalu „Nova Muzyka i Architektura”. – Tegoroczną edycję ocenili państwo przede wszystkim swoją liczną obecnością – zauważył podczas uroczystości Prezydent Miasta Torunia Michał Zaleski, co zdawał się potwierdzać komplet publiczności zgromadzonej na tę okazję. – Tegoroczna edycja to pół tysiąca słuchaczy więcej niż w roku poprzednim – uzupełnił dyrektor Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej – organizatora festiwalu – Marek Czekała. TOS nie ma jednak zbyt wiele czasu na świętowanie tego sukcesu, gdyż w najbliższych dniach rozpoczyna nowy, jubileuszowy, bo czterdziesty już sezon artystyczny. Dyrektor zapowiedział go zapraszając na inaugurację, która odbędzie się na Jordankach już 14 września.

W ramach wielkiego finału festiwalu organizatorzy przygotowali natomiast niezwykły koncert poświęcony muzyce afroamerykańskiej. Usłyszeliśmy wersję koncertową „Porgy i Bess” – opery z muzyką George’a Gershwina uznawaną za największe amerykańskie dzieło operowe – ze wszystkimi najpiękniejszymi jej tematami w tym m.in. kultową kołysankę „Summertime”.

– Nikt nigdzie w Europie i na świecie nie będzie miał bardziej oryginalnej wersji tej opery, niż my dzisiaj – zapewniał dyrygent Mariusz Smolij. Niedzielny koncert to wielka gratka dla melomanów, gdyż w Polsce jest to dzieło nie do zobaczenia i usłyszenia. Kompozytor postawił bowiem warunek, aby opera ta wykonywana była wyłącznie przez artystów czarnoskórych, bo tylko oni są w niej autentyczni. Toruńska Orkiestra Symfoniczna zaprosiła więc do współpracy chór Prairie Viev A&M University Concert Chorale z Teksasu, który wykonał partie w dialekcie południowoamerykańskim oraz szereg niesłychanie utalentowanych solistów. Dyrygent wprowadził także widownię w zawiłości romansu, o którym opowiada opera Gershwina. „Porgy i Bess” to skomplikowana historia miłosna, ale także portret trudnego życia afroamerykańskiej społeczności. Warte wspomnienia są arie w wykonaniu niezwykle charyzmatycznego tenora Chaunceya Packera – wprowadzającego na scenę humor i lekkość swoją przerysowaną grą.

Pierwsza część koncertu stanowiła za to niemniej atrakcyjny przegląd niezwykle ważnej części spuścizny kultury amerykańskiej. Publiczność usłyszała kompozycje autorstwa Adolphusa Hailstorka wywodzące się z tradycji negro-spirituals, czyli religijnych pieśni amerykańskich murzynów pracujących na plantacjach niewolników, a także tańce symfoniczne skomponowane przez Leonarda Bernsteina na potrzeby kultowego musicalu „West Side Story”.

Jako że wiwatom i oklaskom nie było końca, artyści obdarzyli entuzjastyczną publiczność szeregiem bisów, w tym zjawiskowych występów solowych członków teksańskiego chóru pod batutą Arlecii Jan Taylor, w ramach których usłyszeliśmy m.in. „Happy day” legendy amerykańskiej piosenki – Arethy Franklin.

Agata Burdajewicz

Fot. Alicja Krzyżelewska

IMG 3185

IMG 3003

IMG 3011

IMG 3023

IMG 3034

IMG 3086

IMG 3086

IMG 3093

IMG 3136